niedziela, 27 marca 2011

Piękny weekend.

image

Mam nadzieję (i nieodparte wrażenie poparte obserwacjami), że większość "niedzielnych rowerzystów" zmieniło się w "powszednich rowerzystów". A wielu tych, u których do tej pory rower kurzył się odgrywając rolę ozdoby mieszkania/balkonu/piwnicy, zdecydowało się spróbować użyć roweru jako weekendowego środka transportu.
Widać pewne przesunięcie środka ciężkości.
Cieszy to - najmniej ostrożny rowerzysta nie jest w stanie zrobić tyle złego, ile może choćby i najmądrzejszy kierowca. Poza tym im nas więcej, tym trudniej nas ignorować. No i nic lepiej nie uświadamia niebezpieczeństwa, jakie stwarzamy za kierownicą, niż znalezienie się choć na chwilę po drugiej stronie.
Zdjęcie zrobiłam przypadkowo podczas powrotu z pracy. Ale ma w sobie to coś - miasto i pęd. Peugeot w Łodzi.

piątek, 18 marca 2011

Jeszcze poprzedni weekend.

image

Bo teraz pogoda zniechęca do wyciągania aparatu fotograficznego. Ale na szczęście nie zniechęca do jazdy na rowerze, czego dowodem jest zadziwiająca ilość rowerzystów jak na warunki atmosferyczne. Para ze zdjęcia zaskoczyła mnie in plus w związku z pasażerem, który potulnie i bez stresu podziwiał mijaną okolicę. Miły widok, mam nadzieję, że z czasem stanie się czymś normalnym.

poniedziałek, 14 marca 2011

Mężczyźni na rowery!

image

Lubię rower, bo nie stanowi bariery, a nawet łączy. Otwiera na mijaną przestrzeń, na ludzi, na świat.

Pierwsze tchnienie wiosny.

image

Ilość rowerzystów mijanych dzisiaj na ulicach Miasta przeszła moje oczekiwania. To dobrze, widać, że ludzie biorą przykład. I dużo kobiet w wieku dojrzałym, a to jeszcze milej widzieć - kobiety na rowery!
W drodze z pracy pognał mnie ciepły wiatr w okolice Starego Cmentarza i ani się obejrzałam, kiedy stanęłam obok "ducha roweru". I tak mój urodzinowy żonkil znalazł swoje nowe miejsce.

wtorek, 8 marca 2011

4:00 pm.

image

Jeszcze cienie długie, słońce jeszcze z wysiłkiem wytacza się zza horyzontu, ale już jaskółki rowerolucji widać na ulicach.
Z pozdrowieniami dla Pani w Fiolecie, która pojawiła się przed moim obiektywem znikąd.

czwartek, 3 marca 2011

Uratowany!

image

Zauważyłam go jakieś dwa miesiące temu, pomiędzy zamykającymi się drzwiami autobusu, wciśniętego w szparę między blachą przystanku a chodnikiem. Ale w autobusie jest się za bardzo zależnym od tego czy przyjedzie, czy nie, przy -15 nie czerpie się przyjemności z czekania na kolejny autobus w niezbyt znanej okolicy. Więc do dnia dzisiejszego jedynie planowałam akcje ratunkową. Aż przyszedł ten czwartek, kiedy zastanawiałam się jaką trasą wrócić, aby jak najlepiej odczuć wspaniałe okoliczności przyrody. I wtedy uświadomiłam sobie, że to jest ten dzień. Zatem skręt w prawo, kilka skrzyżowań i oto jest! Uratowany! Psiak-pluszak grzecznie przycupnął na bagażach gotowy do jazdy.
Gdyby gdzieś znalazł się właściciel, pluszak wyprany będzie gotowy do odebrania :)